Wracajac wstapily do apteki by wykupic lekarstwa. Specjalnie zabrala ze soba Alicje, zeby przedstawic jej swoj plan. Dziewczynka naturalnie od razu byla na tak. Kiedy wrocily do samochodu, Julia zaczela.
-Jak sie czujesz?-zapytala troskliwie.-Wiesz obgadalysmy z Alicja pewien plan...Co powiesz na to, zebys na czas kuracji zamieszkala z Ala u mnie?
-Och nie! Moze zabierz Alusie do siebie, lekarz powiedzial, ze lepiej jej bedzie, gdy nie bedzie wdychac moich bakterii...i ...
-Wera, u mnie jest tyle miejsca, ze schowamy cie gdzies gleboko w najbardziej oddalonym pokoju i zabronimy Alicji krecic sie kolo tego pomieszczenia. To dobrze zrobi wam obu. Potem staniesz na nogi i wrocicie do domu. Zreszta, nie dalabym rady siedziec w domu i myslec czy przypadkiem nie potrzebujesz pomocy.
-Julia , nie wiem co mam powiedziec...Tyle dla nas robisz!A ja nie mam nawet jak ci zaplacic....Dlaczego to robisz?
-Przestan plesc. Juz ci mowilam, taka mam nature. Poza tym...wiesz, jestem sama. Cztery lata temu stracilam moich ukochanych.-glos jej sie zalamal i poczula kluche w gardle. Nie chciala plakac, ale lzy pojawily sie automatycznie.
-Nie placz.-powiedziala cichutko Ala i wytarla paluszkiem spadajaca lze.- Masz przeciez mnie, no i pana Tomka i psiaki.
Jej serce zabilo mocniej. Mala Alicja byla dla niej jak plaster na rane.
-Masz racje! Ale swiadomosc, ze nie ma ich przy mnie zawsze sprawia, ze sie rozczulam...wybaczcie.
-Julia tak mi przykro. Nie wiedzialam....-powiedziala Weronika.-Jesli chcesz, mozemy jechac do ciebie.
Julia spojrzala na Ale ta na Julie i obie zaczely sie smiac. To typowe u kobiet, te blyskawiczne zmiany nastroju.
-Twoje plany sa zawsze wyjatkowe, wiesz!-powiedziala Ala i usadowila sie wygodniej w siedzeniu. Tylko dzis, z powodu choroby matki, Julia pozwolila Alicji siedziec z przodu.
-Chyba czym predzej musimy zakupic dla ciebie fotelik, inaczej pani Aniela wlepi nam wreszcie jakis mandat.- Julia spojrzala na Were. Po zastrzyku podanym przez doktora, goraczka widocznie troche spadla. Widac bylo jednak ze jest bardzo zmeczona ,poniewaz zasnela.
Kiedy dojechaly do brudnej kamienicy, postanowily zostawic Were na troche a same udaly sie na szybkie zakupy.Juz mialy w tym wprawe. Na koniec weszly do poradni w miasteczku i podaly adres, gdzie pielegniarka ma przyjezdac robic Weronice zastrzyki.
Kiedy wrocily do domu Alicji, Weronika znow spala. Szybko spakowaly co najwazniejsze. Szczerze mowiac, Julia nie wzielaby nic z tego co bylo w tym domu, ale nie chciala sprawiac Weronice przykrosci. Mimo wszystko pare rzeczy kupily w butiku, poniewaz teraz Wera potrzebuje wszystkiego co czyste i sterylne.
Alicja biegala z kata w kat. Miala tyle energii.
Julia spojrzala zdziwiona, poniewaz wszystko co kupila wczesniej Alicji, znajdowalo sie w tym slicznym kufrze podroznym.
-Alu, dlaczego nie uzywasz tych rzeczy?-zapytala- Przeciez kupione byly dla ciebie.
-Tak , ale balam sie, ze sie zniszcza.-Alicja spojrzala w podloge i juz miala robic koleczka mala nozka, kiedy Julia przyciagnela ja do siebie i powiedziala.- Sloneczko, to rzeczy dla ciebie, i nie sadze by sie tak szybko zniszczyly. Wszystko mozesz spokojnie uzywac, a gdy cos sie zniszczy to postaramy sie o nowe. Dobrze?
Buzia dziewczynki znow rozpromieniala. Kiedy zniosly wszystko do samochodu i posadzily Were na tylnym siedzeniu, a Alicje w nowym foteliku, Julia poczula sie tak dobrze. Ile radosci moze sprawic pomoc innej osobie! Bezcenne!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz