niedziela, 18 maja 2014

52.

Julia od rana chodzila nerwowa, nie wiedzac czy czasem zupelnie nie odwolac spotkania.
Kiedy zadzwonila do Piotra, strasznie upieral sie by jednak przyszla do niego. Byla  nie  ugieta i zostalo tak, jak wymyslil Tomasz.
O dziewiatej trzydziesci przyjechala Zofia.
-No jak tam? Gotowe na wielka wyprawe?
-Ale jaka wyprawe?-zapytala zdziwiona Julia.-Dziewczyny dopiero co wstaly, jeszcze nie jadly sniadania...
-Nie umra, jesli nie zjedza od razu. A ja wszystko naszykowalam i zaplanowalam. Dzis zrobimy sobie cudowny dzien. Wczoraj zrozumialam cos dzieki Alusi! Nie sama praca czlowiek zyje! No nie?
Nie mam nikogo, komu moglabym wszystko po sobie pozostawic...
-Zosienko, no co ty pleciesz? Daj niech cie powacham!Upilas sie czy jak?
-Nie, nie upilam sie! Poprostu pomyslalam, ze powinam tez od czasu do czasu normalnie zyc...i spedzac czas z przyjaciolmi i robic takie zwykle beztroskie rzeczy. Teraz bede miala ciezki tydzien. Mam strasznie skomplikowana sprawe i boje sie, ze tym razem zle wybralam i facet jest na serio winny, a ja musze skubanca bronic! Dlatego bylabym ci wdzieczna za twoja obecnosc w dniu dzisiejszym!
-Alez oczywiscie ze bede obecna!Wiesz, ze dla ciebie wszystko.
-No wlasnie, a ze masz tak fajnych gosci, pomyslalam ze dzis wybierzemy sie do wesolego miasteczka i do zoo.
-A wrocimy do wieczora?
-Mysle ze o osiemnastej bedziemy juz w domu. A co? Masz cos pilnego?
-Spotkanie z tym Rygielskim!-Julia spojrzala przepraszajaco w strone przyjaciolki.
-No tak!Ja sie zawsze dowiaduje na samym koncu.
Do kuchni weszla rozczochrana Alicja.Zobaczyla Zosie i natychmiast pobiegla ja usciskac. Potem szybko sie odwrocila i przytulila sie do Julii.
-Alusiu, kochanie! Teraz nie ma czasu na sciskanie sie! Biegnij szybko na gore, powiedz mamusi by wygodnie sie ubrala. Ty naturalnie tez wybierz sobie cos takiego w czym bedzie ci super...bo czeka was cudowny dzioen. Zabieram was wszystkie na wielkazabawe!
-Ojej! To cudownie!-Alicja znow byla przy Zofii by ja tulic.
-Macie dziesiec minut moje panie! No mamusi dam pietnascie, moze zechce sie troche umalowac.-mrugnela okiem do Ali i nalala sobie kawy z expresu.
Nim sie odwrocila, alicja zniknela.
-Zosiu, to naprawde cudowny pomysl. I wybacz mi, ale z tym spotkaniem to skomplikowana sprawa.
-No to slucham. Ty sie szykuj, a ja bede sluchac.
Jak powiedziana, tak zrobiona. Julia biegala z pokoju do lazienki, z lazienki do pokoju jak w amoku, a Zofia jak cien ciagle za nia. Julia szybko w skrocie opowiedziala historie Rygielskiego i o swoich lekach, no i oczywiscie o pomocy Tomasza.
-I mam nadzieje, ze sie nie gniewasz, ze Tomasz mi pomoze?
-Gniewac? A za co niby mam sie gniewac?
-No wiesz...Widze jak swietnie sie dogadujecie i  byc moze miedzy wami jest wiecej...
-Julia! O czym ty gadasz? Ze niby ja i Tomasz?
-No, wczoraj wygladaliscie tak dobrze razem i pomyslalam....
-Za duzo myslisz kochana. Fakt, podoba mi sie Tomasz i im wiecej z nim rozmawiam   tym bardziej go lubie! Jest super facetem.Mozna z nim przezyc cudowne zycie! Takie rzeczy sie czuje!Niestety takie okazy sa na wymarciu  i trudno jest takiego dla siebie znalezc! I wierz mi, gdyby nie byl w takiej jednej slepej kozie po uszy zakochany, walczylabym o niego.
-To on ma jeszcze kogos?
-Tak!!!!! Ciebie ty maly osiolku!!!!
-Co?
-TO!!!!-krzyknela Zosia.-Jak mozna byc tak slepym i tego nie widziec? Najpierw ulokowalas uczucia w tym kretynie Norbercie! A wiesz kim on jest?
-Lekarzem weterynarii-dodala zdziwiona Julia.
Zosia spojrzala na nia tak, jak patrzy sie na dziecko, ktore nie rozumie zadania z matematyki.
-Jest najgorsza swinia jaka znam! Wiesz, ze nasz kochany doktorek ma zone?
-Co?
-Przestan co chwila zadawac to proste pytanie! A wiec, nie przyszlo mu do glowy zeby ci powiedziec?
-Nie: A ty z kad masz takie info?
-Tomasz mi mowil.
-A ze niby tobie to moze wszystko powiedziec, a mnie to juz nie mimo, ze taki za mna glupi!?
-Jak ty nic nie rozumiesz! Dokladnie wlasnie to wskazuje na to jak bardzo zalezy mu na tobie! Chce bys byla happy!
-A co ta zona na to?
-A co ona biedna moze? Co miesiac laduje w szpitalu....ma raka.-Zosia zciszyla glos.-A ten lajdak puszcza sie na lewo i prawo! Cale miasto dudni od plotek, tylko do ciebie jakos nie dotarly. A ta mala zdzirka jego sekretarka, byla na tyle bezczelna, ze poszla oznajmic umierajacej zonie pana doktora, ze jej zwiazek z doktorem to powazna sprawa i bylo by lepiej, gdyby dala im rozwod.Mozesz sobie wyobrazic co czula ta chora kobieta? A ten nadal trzyma ja u siebie! Ja sie pytam, jakie znaczenie maja slowa przysiegi doktora.."w chorobie i zdrowiu.....i ze cie nie opuszcze az do smierci"?
Boze, jak ja nie nawidze takich typow!Wsadzilabym wszystkich za kratki!
-Ja nie wiedzialam. Wydawal mi sie taki mily!
-O tak, mily to on potrafi byc. Wczoraj nawet Weronice nie odpuscil.Skladal jej niezle propozycje!
-Co za paskudna swinia! Cholera, dlaczego ja nic nie wiem?
-Bo zajelas sie teraz znow jakims Rygielskim! Mam nadzieje, ze wiesz co robisz kochanie!?
-Jezu, Zosiu! Nie mam najmniejszego pojecia. Tak dawno z nikim nie bylam od smierci Marcela, ze taraz ciagle zle wybieram...
-Zdradze ci jeszcze jeden maly sekret! Tomasz nie chce pieniedzy za ogrod!
-Co? -znow wyrwalo sie Julii.
-Przestan wreszcie z tym "Co?"! Tak, kazal mi wyszukac organizacje, gdzie chetnie oddalabys kilka groszy. Chce twoje pieniadze oddac na charytatywny cel. Wie, ze nie spoczniesz, poki nie zaplacisz, a on ich nie chce! Wiec, gdzie mam je przekazac? Przynajmniej niech beda dobrze wydane! Dzieci z Somalii? Zwierzaki na wyginieciu? A moze twoi bezdomni?
-A wiec tak to sobie wymyslil?
-No Julia, tylko mnie teraz nie wydaj!
Weronika z Alicja staly juz w pelnej gotowosci. Kiedy Zosia rozmawiala z Weronika, Alicja pomogla Juii poroznosic jedzenie dla psiakow , wszedzie gdzie to tylko mozliwe, i sprawdzily czy wejscia dla zwierzat funkcjonuja prawidlowo. Kiedy zapieto wszystko na ostatni guzik, wybor padl na samochod Julii, poniewaz Porsche Zofii nie bylo rodzinnym samochodem.
Dzien zapowiadal sie wyjatkowy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz