-O rajuniu! Ile tu swiatla!-krzyknela z zachwytu Alicja.-I wszystko takie czyste i wielkie!
Caly budynek wygladal luksusowo. Wszedzie marmur i ogromne filary.
-Dobry wieczor pani Wersky. Tak dawno tu pani nie bylo.-cieplo przywital je portier.
-Troche zajela mi ta przeprowadzka. Ale juz zblizam sie ku koncowi.
-I jak tam sie mieszka na odludziu?
-Nawet nie ma pan pojecia panie Bogdanie, jak pieknie zyc blisko natury z dala od tego miastowego zgielku. A ludzie tacy zyczliwi. I jakos czas leci tam wolniej.
Portier sciagnal winde. Kiedy drzwi otworzyly sie dodal- To ja zycze pani wszystkiego dobrego tam na wzgorzach.
-A ja panu tutaj, w tej dzungli.-odpowiedziala Julia.
Alicja nie powiedziala ani slowa. Robila tylko dziwne minki a kiedy winda stanela zawolala- Jejuniu! Wszystko ucieklo mi do gory!
Apartamen Zosi byl na samej gorze. Kiedy drzwi otworzyly sie Alicja znow stala z otwarta buzia.
-Julia!Co za niespodzianka! -Przyjaciolki objely sie i obcalowaly policzki.
-Zosiu prosze poznaj Alicje! A to jest Zofia o ktorej ci opowiadalam.
Alicja uklonila sie grzecznie, podala dlon i powiedziala -Dobry wieczor pani Zofio! -Chciala jak najlepiej wypasc w oczach Julii. Nie chciala, zeby ta musiala sie jej wstydzic.
-O, jaka dobrze wychowana mala dama.-odwrocila sie do Julii i dodala- Tak sie ciesze, ze cie widze. Co tam nowego u ciebie? Oprocz tego, ze masz dwie nowe wspollokatorki.-Zosia usmiechnela sie tajemniczo.
-Hej? Kto ci wygadal? Tomasz ta lajza. -szybko spojrzala na Alicje i dodala- Ups, przepraszam.
Alicja nie maiala pojecia za co Julia wlasnie przeprosila. Jej matka i znajomi matki czesto uzywali wulgaryzmow, ale nikt nie przepraszal.
-Jestescie glodne?-zapytala Zosia.-Mozemy zamowic chinszczyzne. Jeszcze nic nie jadlam.
-To sobie zamow. My tylko na chwile. Chcialam cie usciskac i dac ci zaproszenie na grilla. Wiesz, dzis musialam pomoc Florianowi, bo wreszcie Felipe wrocil z Afryki. I ze bylysmy blisko, postanowilam zerknac, co u mojej przyjacioly! No i troche opowiedziec ci chcialam, ale widze, ze ten "kabel" Tomasz, ma za malo roboty tam w ogrodzie.
-Alicjo, moze zalacze ci komputer?-zapytala Zosia.
Ala spojrzala na Julie i nie wiedziala co odpowiedziec. Po chwili szepnela.
-Ale ja nie umiem na komputerze.
-O to nic trudnego.- Zosia wyjela z torby laptop, zalaczyla i powiedziala.-Ja cie szybko naucze.-potem odwrocila sie do Julii i ciagnela dalej.-Wiec Tomasz zadzwonil, poniewaz chcial sie poradzic w sprawie zwiazanych z corka. Jego ex chce wyjechac za granice i zabrac mala ze soba. Znajomy zajmuje sie prawem rodzinnym wiec mu go polecilam. O tu musisz tak klikac. Widzisz? -Alicja patrzyla na pieknie pomalowane dlugie paznokcie Zosi.
-Podobaja ci sie?- zapytala.
-O tak! Bardzo! Sa piekne.-wyrzucila z siebie jednym tchem.
-Kiedy dorosniesz tez takie bedziesz miala. No masz, teraz sprobuj. Musisz tylko zbierac te male diamenciki. No wlasnie tak. Wiedzialam, ze potrafisz. Postawila laptop na malym szklanym stoliku i przysunela wygodny fotel. Alicja wygladala na zadowolona.
-A co porabia pan Piotr? Slyszalam, ze Norbert to kawlal zasranca.
Obie spojrzaly w kierunku Alicji, ale ta byla zbyt zajeta, by slyszec o czym rozmawiaja kobiety.
Julia opowiedziala szybko co sie ostatnio u niej dzialo i jak daleko ida postepowania w ogrodzie.
Zosia przekazala pare pikantnych szczegolow z zycia kilu palantow z kancelarii i tak ogolnie o sprawach, ktore prowadzi.
-Ciesze sie kochanie, ze masz zajecie i ze jest ci dobrze.
-Wiesz, ze tylko na poczatku mialam koszmary. Teraz wieczorem padam jak kawka i nie mam sily na rozmyslania. Alicja daje mi nowy sens. Teraz musze tylko postawic wreszcie jej matke na nogi.
-Julio, tylko nie badz zbyt laskawa. Ty wiesz, ze tacy ludzie maja potem problem stanac o wlasnych silach. Moze pomoge ci znalezc dla niej normalna prace? W jakim zawodzie mam szukac?
-Zosiu, i tu jest problem, ona nie ukonczyla szkoly....
-No to zaden problem. Wyslemy ja do wieczorowej. Bedzie miala zajecie. Po szkole do pracy i nie bedzie czasu na pijanstwo.
-Moze masz racje. Pogadam z nia o tym.
-Narzuc jej to! Nie ma cackania. Julia, ty jestes za dobra!
-Dobrze. Postaram sie. A teraz bedziemy leciec. Mam jeszcze troche roboty w domu. Wez ze soba stroj kompielowy!Basen jest juz gotowy, a woda -krysztal i to bez diabelskiego chloru!
Zosia wyjela portmonetke a z niej sto zlotych. Wyszla na chwile z pokoju a za chwile wrocila z sliczna swinka skarbonka. Podeszla do Alicji podala jej pieniadze i swinke i powiedziala.
-Tu masz taki maly prezent odemnie. Gdybym wiedziala, ze przyjdziesz kupilabym ci cos ladnego. Ale tymczasem mozemy zbierac pieniazki. Tez sa ciekawe i pomagaja w zyciu.-Ala wlozyla banknot do srodka. Z kieszeni spodni, wyjela lakier do paznokci -pudrowy roz i podala dziewczynce.
-Wez, w sobote jak przyjade zapytamy twoja mamusie o pozwolenie i pomalujemy ci paznokcie .Raz na jakis czas chyba nie zaszkodzi? Co myslisz Julio? A moze zapytam jutro doktora?
-Chyba nie zaszkodzi.-usmiechnela sie Julia.
Alicja podziekowala pieknie i przytulila sie do Zosi.
-Na drugi tydzien w niedziele, moze zrobimy sobie babski dzien i pojedziemy do wesolego miasteczka?
-O to wspanialy pomysl- zawolala Alicja. -Jeszcze nigdy nie bylam w wesolym miasteczku.
-A no widzisz, to czas to zmienic.
Przyjaciolki pozegnaly sie dopiero przy samochodzie.
-Dziekuje za te mila niespodzianke, ktora mi sprawilas. I doskonale rozumiem, dlaczego to wszystko robisz. -spojrzala na mala i pocalowala ja w czolo. -Dobranoc Aniolku. -powiedziala Zofia.
Alicja byla tak zmeczona, ze jak tylko ruszyly , zasnela.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz