wtorek, 6 maja 2014

41.

O jedenastej pojawil sie Tomasz.
-Wybacz, ze dzis tak pozno, ale czekalem na te zamowione kafelki i cholera jasna, nie uwierzysz. Zamowlil nie te! Pojecie ludzkie przechodzi. Co to za firma? Ja sie pytam!
-No pieknie i co teraz?-zapytala Julia zatroskana.
-Na szczescie masz mnie!Co nie? Wiesz ma sie troche kontaktow, telefon  tu , telefon tam i zalatwione.
A jak  sie czuje mamusia?-zapytal ni z tad ni zowad Alicje siedzaca z ksiazka w reku obok Julii.
-Dziekuje, dobrze. Juz nie ma goraczki i znow ma apetyt. -usmiechnela sie przechylajac glowke, kryjac sie w cieniu Tomasza przed razacym sloncem.
-A to dobrze. Dzwonil Norbert?-zwrocil sie do Julii.
-Nie. A co? Mial dzwonic?-udala zdziwienie.
-No to jak nie zadzwonil, to zaraz tu bedzie...
-No tylko mam nadzieje, ze trzezwy? Nie chcialabym cyrku przy dziecku. -powiedziala Julia, zarzucajac opadajace loki.
-O!a ja lubie cyrk!-zawolala Alicja. Wszyscy wybuchneli smiechem, a chwile potem na werandzie stal Norbert z bukietem kwiatow.
-Julio, prosze o wybaczenie. Jestem totalnym kretynem. Bardzo, bardzo, bardzo prosze cie o wybaczenie i surowy wymiar kary.
-Szkoda, ze nie ma tu Zosi.Juz ona by ci pokazala surowy wymiar sprawiedliwosci! Ale ze ja , to ja...laskawie ci wybaczam.A jako kare -zabraniam ci przychodzic na moje grillowe przyjecie.
-Czy to aby nie za surowa kara?-zapytal Tomasz przechodzacy obok z taczka.
-No nie wiem? -usmiechnela sie Julia. -A tak przy okazji, mozesz dac zaproszenie Sebastianowi?
Idz kochanie i przynies te zielona koperte co lezy na stoliku przy telefonie.-zwrocila sie do Alicji. Mala natychmiast wykonala zadanie. -Dziekuje. A teraz wybacz mi Norbert, ale mam troche roboty i jesli obiecasz, ze bedziesz grzeczny mozesz zaprosic jakas panne i przyjsc.
-Ale z ciebie mieczak! -rzucil w jej kierunku spocony po pas Tomasz wracajacy z pusta taczka.
-Nie wtracaj sie koles- powiedzial Norbert szczerzac zeby.- Pani powiedzial, ze moge przyjsc to przyjde!
A teraz klaniam sie nisko i znikam, nim pani zmieni zdanie! Zegnam.
-Do widzenia i szkoda, ze nie przyniosl pan cyrku.-powiedziala Ala, a Julia zrobila sie czerwona jak cegla. Norbert spojzal spode lba.
Kiedy wyszedl, wrocily do czytania "Alicji w krainie czarow". Pozniej przebraly sie, zapiely psy na smycze i poszly na spacer w kierunku wzgorz.
Dzien byl piekny. Slonko tak mocno grzalo, ze Julia musiala zalozyc Alicji chustke na glowe i porzadnie wysmarowac ja kremem. Wszedzie panowala taka przyjemna cisza. Od czasu do czasu slychac bylo brzeczenie pszczol i bakow.
Ala spuscila psy i rzucala im patyki. Ciagle chichotala i biegala razem z psami..
-Wiesz, to bylo bardzo mile z tym obrazkiem. Mamusia bardzo sie ucieszyla.
-Tak myslisz?
-Uhm. I zobaczysz, jak szybko wyzdrowieje.- poglaskala mala po glowce i nagle sece zaczelo bic jej szybciej . Drozka biegl ktos jeszcze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz