środa, 7 maja 2014

45.

Przy sniadaniu ustalono, kto bedzie sie czym zajmowal.
Nawet psiaki i Guziczek dostali zajecie, a mianowicie - nie wchodzic pod nogi, a jak to tylko mozliwe, udawac piekne pomniki.
Alicja miala dopilnowac, by zwierzeta wykonaly zadanie i nie krecily sie tam, gdzie raczej moglyby wywolac stresowe sytuacje.
Weronika miala sie zajac zastawa  i obrusami, a Julia miala jechac do miasta po zamowione na dzis miesko i kielbasy. Przy okazji miala kupic Weronice stanik, bo jej stary brzydko wygladal i nie dal sie w calosci ukryc pod sukienka.
Tomasz objecal Julii, ze tez chetnie pomoze i zajmie sie grillem. Byla mu wdzieczna, poniewaz chciala by tej roli nie przejal dzis Florian. Zbyt dlugo byl bez Felipe, poprostu nie mogla  ich dzis rozdzielac.
-Hej, widze ze juz sa goscie- spojrzal na Weronike i usmiechnal sie.
-Przeciez to moja mama- zapiszczala radosnie Alicja.
-No cos ty! Czy dzis w nocy byla tu wrozka i zamienila ja w ksiezniczke?
Alicja byla rozbawiona a Weronika oblala sie rumiencem.
-A tak na serio, to dobrze wygladasz. -powiedzial Tomasz i podszedl do Julii.-No i jak tam, moja piekna sasiadko? Wszysko dopiete na ostatni guzik?
-Mysle, ze tak. Zaraz pojade po miesko. Ach Tomasz, czy przyniosles rachunek?
-No cos ty! Dzis jest grill, kto by sie rachunkami zajmowal? Przynioose na drugi tydzien.
Tomasz odwrocil sie i juz mial odejsc.
-Tomasz- Julia chwycila go za rece i spojrzala w oczy.-Wykonales tu niesamowity kawal pieknej roboty! Dziekuje! Mysle, ze powinnienes dac mi pare twoich wizytowek a ja rozprowadze je w mijej czytelni. Co ty na to?
-To bardzo mile z twojej strony. To ja ci dziekuje. I powiem szczerze, szkoda, ze juz skonczylem...przynajmiej dziennie mialem pyszny cieply posilek.-zaczeli sie smiac. Ale Julia dokladnie wiedziala co chcial przez to powiedziec.
-Wiesz mam jeszcze jedno pytanko.Nie wiesz przypadkiem czy Norbert przyjdzie sam?
-Uhuhu, ktos tu teskni za Norbim?
-Oh nie badz dziecko!!!-skrzywila sie Julia.-Poprostu idiotka dalam mu zaproszenie z osoba towarzyszaca...a jak przylezie z ta fladra Agnieszka?
-To powiemy, ze impreza zostala odwolana...Nie, nie masz co pekac kobieto! Z Agnieszka to juz zamkniety temat. Poza tym ta mala znalazla sobie juz innego sponsora. Siedzi z jakims bankowcem.
-No mozna i tak.-powiedziala Julia z ulga w glosie.
Jadac do miasteczka zastanawiala sie czy wszyscy przyjda. I czy pani Barbarze uda sie przynajmiej na godzinke postwaic kogos za barem.
Gdy zalatwila wszystkie swoje sprawy, weszla do kawiarenki.
-Dzien dobry pani Barbaro.
-Witam pani Julio.-jak zwykle  przywitala sie cieplo.
-I?
-No udlo sie cudownie, bo dzis syn z synowa wrocil i zastapia mnie bez problemu. Troche sie balam, ze im sie nie uda na czas, apotem, ze beda zmeczeni po podrozy...
Poprosilabym corke, ale jej maz chory.
-No to widzimy sie o szesnastej.
-Tak, i badzo sie ciesze. Wieki cale nie bylam w tym domu....-zamyslila sie przez chwile a zaraz potem dodala.-zobacze ile sie znmienilo.
-Ach, jeszcze cos. Czy Piotr Rygielski to siostrzeniec pani przyjaciolki?
-Rygielski?-powtorzyla zdziwiona. -Piotr tak, ale nie Rygielski.
-Nie Rygielski?Jest pani pewna?
-Oczywiscie. Chlopak nazywal sie Muller, ale to skomplikowana sprawa. Opowiem ci kiedys przy kawie. Chyba, ze chcesz teraz jeszcze cos wiedziec? A, gdzie slyszalas o Rygielskim?
-Poniewaz on mieszka na wzgorzach...-powiedziala Julia.
-Kto, Piotr? Czyzby wrocil z Norwegii?
-Chyba wrocil, bo kreci sie przy moim domu odkad sie wprowadzilam.
-Dziwne.-Barbara rozmyslala jeszcze przez chwile
-To pogadamy moze na grillu, teraz musze juz leciec.
-Prosze poczekac, a co mam przyniesc?
-Meza i dobra pogode!-krzyknela Julia.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz