-Waldemarku, moze napijemy sie kawusi? Zobacze, czy Florek zostawil mi jakies ciacho.-Julia poszla do pomieszczenia, zwanego przez nich "jadlodajnia". W lodowce znalazla duzy kawal sernika, a w pojemniku na chleb z dziesiec paczkow.Zalaczyla automat do kawy i przygotowala zastawe. -No ludzie, ale bedzie szamanko!-zawolala radosnie wracajac.
Alicja tymczasem ukryla sie za jednym z foteli i ukradkiem obserwowala mezczyzne z ukrycia.
-Alusiu, nie masz czego sie bac. To jest pan Waldemar.-powiedziala cieplo Julia.
-Wiesz Alicjo. Moge ci mowic Alicjo? Masz takie ladne imie!-powiedzial mezczyzna i przeczesal dlonia swoje siwe wlosy.
Dziewczynka skinela glowa na tak. Ale nadal zachowala pewien dystans. Julia poszla po kawe.
-Jest pan dziadkiem Julii?-zapytala niesmialo.
-Nie. Ale oddalbym jedna z moich dusz, by nim byc! Wiesz, ze Julia uratowala mi kiedys zycie?
-Naprawde? A ile dusz ma czlowiek?-dziewczynka stala coraz blizej.
-Jedna, ale ja mam dwie-zachichotal.-Dzieki Julii. Kiedys w zimie mialem bardzo ciezko. A zima byla sroga! Snieg sypal dzien i noc, wiatr wial tak mocno, ze nie bylismy w stanie powstrzymac kartonow...
-Kartonow?-spytala Ala.
-Tak, my bezdomni czesto okrywamy sie kartonami zeby bylo nam cieplo. W schroniskach nie zawsze jest miejsce dla wszystkich.
-Co to jest bezdomni?
-Bezdomny, to ktos taki, kto z roznych sobie przyczyn nie ma mieszkania.
-I ty nie masz mieszkania?-znow zapytala.
-No widzisz, juz teraz znow mam.Ale kiedys mialem piekny dom z ogrodem i dzieci i zone.-powiedzial to tak smutno, ze Alicja podeszla tak blisko by poglaskac go po rece.- Ale wrocmy do Julii. A wiec zima byla ciezka. I nagle sie rozchorowalem i jak poszedlem poszukac pomocy, to potknalem sie gapa i upadlem na chodniku. Myslisz, ze ktos stanal na chwile, by zapytac czy mi pomoc?
-Ja bym podeszla. -powiedziala Alicja rezolutnie. -Jak sie pani Wandzia na schodach wywrocila, to ja jej pomoglam, a potem pozbieralam jej kartofelki i potem dostalam piec zlotych. Chociaz nie chialam, pani Wandzia wlozyla mi do kieszonki.
-Bo ty taka dobra bedziesz, jak nasza Julia. Cos czuje, ze i ty masz jakies klopociki i chyba dlatego jestes z Juleczka, co?
-Tak, chyba mam klopociki, a pan jest tez takim czytaczyem mysli jak pan doktor od zwierzat. -zachichotala Alicja. Julia stala od dluzszego czasu i przysluchiwala sie rozmowie. Specjalnie nie podeszla, nie chciala psuc nastroju, jaki stworzyl Waldemar. Uwielbial opowiadac dzieciom te historie.
-I co zrobila Julia?-pytala dalej Ala.
W czytelni robilo sie coraz gwarniej. Co chwila, ktos wchodzil wiec Julia szybko postawila kawe na stoliku, Alicji podala sok w kartoniku, szepcac "Nie rozlej" i zniknela do swoich zajec.
Waldemar wzial Alicje posadzil na kolanach i mowil dalej.
-I gdy czulem, ze zamarzam, i ze juz nic mnie nie uratuje- ujrzalem Aniola! To Julia stala na demna i pytala "Nic panu nie jest? Czy pan mnie slyszy? Zaraz przyjedzie karetka. Prosze nie zasypiac, niech pan do mnie mowi". Dokladnie to pamietam. Slowo w slowo. I zaplacila rachunki w szpitalu i znalazla malutkie mieszkanko, ale i tak wiecej czasu spedzam na ulicy. W soboty przychodze czytac tu dzieciom. Idz , wybierz sobie jakas bajeczke, to ci poczytam.
-Tu masz cos co bedzie ci sie podobac. -Julia podala Alicji "Alicje w krainie czarow" i dodala-To prezent.Nie musisz juz jej oddawac. A czego nie przeczyta ci Wldemar, dokoncze ja.
Alicja mocno przytulila sie do Julii i szybko wrocila do starszego pana. Usiadla wygodnie na kolanach i zamknela oczy.
-Chyba nie bedziesz mi tu spala przy czytaniu?-usmiechnal sie Waldemar.
-Nie. Tak moge sobie wszystko wyobrazic.
-A, jak tak to zaczynamy. -Waldemar zaczal czytac, a na Alicji buzi znow malowalo sie szczescie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz