Julia nie pozwolila wybierac Alicji najtanszych lodow, tylko takie jakie naprawde lubi. Okazalo sie, ze obie najbardziej uwielbiaja smaki:waniliowy, bananowy i smietankowy.Jako dodatkowy Julia wybrala kawowy, a Ala -smerfowy.
Pani Barbara przyniosla zamowione lody i powiedziala - To na koszt firmy, jako powitalny poczestunek. Zycze smacznego.
-Nie nie trzeba. Ja zaplace bo to...
-Nie ma dyskusji.- przerwala wlascicielka - Mam tylko nadzieje, ze sprostalam waszym oczekiwaniom.-Usmiechnela sie i odeszla.
Alicja spojrzala smutno na swoj pucharek i westchnela gleboko- Oj ja glupia, gdybym wiedziala to wzielabym jeszcze malinowy. -Julia usmiechnela sie cieplo i poglaskala dziewczynke po buzi.
-Wiesz, jestem pewna, ze spotkamy sie jeszcze nie raz.I znow przyjdziemy tu na lody. Mam nadzieje, ze zostaniemy przyjaciolkami. I nawet mam pomysl co zrobic z twoim kroliczkiem.
-Zostaniemy przyjaciolkami?Takimi serio?Nie musialabym go usypiac?- zapytala , a oczy znow napelnialy sie lzami.
-Alez oczywiscie, ze nie!!! Pan doktor tez by sie na to nie zgodzil. A wiec wymyslilam sobie, ze zabiore go do mojego domu na pewien czas, az znajdziemy dla niego jakis fajny cieply dom. Co ty na to? A jak bede przyjezdzac do miasteczka, to czasem go ze soba zabiore, zebys mogla sie z nim pobawic i zobaczyc co u niego. Muszisz mi tylko powiedziec , jak ten slodki kroliczek ma na imie.
-Guziczek. Prawda, ze ladnie?
-Przeslicznie, a teraz chodz, odprowadze cie do domu.-podeszly do pani Basi i podziekowaly za pyszne lody. A Alicja uklonila sie chyba ze trzy razy, zeby pokazac jaka jest wdzieczna. Zabraly koszyczek i wyszly.
Po drodze dziewczynka znow trzymala Julie za reke i opowiadala jak pilnie sie uczy czytac, bo kocha ksiazki, a nikt jej w domu nie czyta. Wspominala ze lubi zwierzeta i ze strasznie jej smutno, bo Piotrus wyjechal. I ze Piotrus czytal jej zawsze i ze dostala od niego ksiazke. Ze Piotrus to jedyny przyjaciel. No i ze wszyscy ktorych kocha wyjezdzaja. Podeszly do starej kamienicy.
-To juz tu. -powiedziala Alicja.
Widok tego budynku mowil juz sam za siebie i jacy lokatorzy zajmuja tutaj mieszkania. Drzwi wejsciowe bez klamki. Sciany opisane wulgaryzmami. W sieni glownej smierdzialo moczem i stechlizna. A na klatce schodowej naturalnie- brak swiatla.
Weszly na drugie pietro , gdy dziewczynka powiedziala- To ja juz trafie. - Julia przykucnela obok.
-Nie chcesz zebym z toba poszla?
-Nie, lepiej nie. Mama bedzie zla. A ja cie lubie i ....
-No dobrze, to podaj mi swoje nazwisko, a ja cie znajde. I przyjade do ciebie z kroliczkiem, dobrze?
-Dobrze. Jestem Muszynska. I dziekuje za ten smaczny dzien. - Poglaskala kroliczka i juz chciala pobiec, gdy Julia zlapala ja za raczke.
-Poczekaj, masz tu dwadziescia zlotych.Tylko mocno schowaj. Jutro mozesz u pani Barbary kupic sobie malinowych. I prosze, uwazaj na siebie malenka. To pa. Znajde cie pamietaj pnno Muszynska!
-Do widzenia .- Dziewczynka mocno przytulila Julie i pobiegla na trzecie pietro. Julia nasluchiwala, czy otworza sie drzwi.
Dalo sie tylko slyszec - "Gdzies byla, wloczego?" i trzask zamykanych drzwi.
Serce Julii mialo peknac. Byla taka wsciekla, ze miala ochote isc tam na gore i porzadnie pogadac z ta osoba, ktora nie zasluguje na mianao "matki". Powstrzymala sie jednak obiecujac sobie, ze zajmie sie sprawa dziewczynki.
Wrocila do przychodni, gdzie juz nikogo nie bylo. Wystraszyla sie, ze przyszla za pozno. Gdy nagle pojawil sie Sebastian.
-W sama pore. -powiedzial usmiechajac sie szeroko-Wybudziala sie. Prosze za mna, Norbert na pania czeka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz