-Miala duzo szczescia -powiedzial Norbert, gdy Julia weszla do gabinetu.- Ktos musial ja potracic i to calkiem niezle! I ze tez zostawil ja tak bez pomocy. Ale zobacz ile miala sily, zeby doczolgac sie do twojego ogrodzenia? - Usmiechnal sie szeroko - Bedzie dobrze. Troche bylo szycia, jest tez bardzo poobijana, ale na szczescie nic nie jest zlamane. Jest strasznie zaniedbana. Prawdopodobnie wczesniej nie bylo jej latwo.
-Ludzie potrafia byc na serio okrutni!-Julia podeszla do psa i poglaskala go Obo postawila koszyczek z kroliczkiem a Harry nie mogl sie doczekac i radosnie zaczal poszczekiwac. Suczka powoli zamerdala ogonem.
-Hej, zobacz Harry rozpoznala cie! Od kad tu jest jeszcze ani razu tego nie zrobila.- powiedzial zadowolony Sebastian.- Wyglada na to, ze bedziesz dla niej najlepszym lekarstwem.
-Tak myslisz?-zapytala Julia i spojrzala na szczesliwego Harrego, ktory obwachiwal "pacjentke" z kazdej strony, jak gdyby sprawdzal czy doktor spisal sie dobrze.
-A co ty tam masz w koszyczku? To tez do ratowania? Wiesz , dzis proponuje zostawic suczke tutaj. Sebastian z nia zostanie. A jutro mozemy zabrac ja do ciebie, a ja bede do niej zagladal po pracy.Przykro mi, ale tutaj nie moge jej trzymac.
- Guziczek nie potrzebuje medycznego wsparcia tylko nowego domu. Dzis mialam dzien pod tytulem: "Ratuj wszystkie zwierzaki". Taka mala Alicja miala go u ciebie uspac. Obiealam, ze pomoge znalezc mu dom. Wystawisz mi rachunek czy mam zaplacic teraz?
Norbert podszedl do kroliczka, wyjal go i szybko sprawdzil jego stan zdrowia.
-Powiedzmy droga sasiadko, ze to byla poprostu "sasiedzka przysluga". W poniedzialek wykupisz tylko recepty, ok?A kroliczek wyglada na zdrowy okaz!W zyciu bym go nie uspal!!!!-Wlozyl krolika do koszyczka i podal Julii.
-Norbert, to nie jest do przyjecia!Nameczyliscie sie tutaj, i przez nas pan Sebastian musi siedziec tu w nocy, a ty jutro w pracy.
-Poprostu Sebastian- mlody lekarz podszedl do Julii z wyciagnieta reka.
-Julia.
-To moze napijemy sie wieczorem piwa? Bede szedl z Baddym na spacer, moge wejsc na chwilke i obgadamy szczegoly transportu. Co ty na to? A poza tym chcialbym zobaczyc twoja piekna werande o ktorej wspominal mi nasz wspolny znajomy.- usmiechnal sie szeroko i wygladal przy tym tak przystojnie.
Julia chyba pierwszy raz od smierci meza, w ten sposob spojrzala na innego mezczyzne.
W Norbercie bylo tyle ciepla, krore czulo sie tylko na niego patrzac. To wlasnie czula, gdy widziala go po raz pierwszy.Chociaz byla niesamowicie zmeczona, nie mogla mu odmowic.
-Dobrze. To ja bede czekac. Teraz pojade juz bo Zosia...Jezus Maria - Zosia mnie zabije!!!!!-krzyknela-
Harry wstawaj, lap kroliczka i zmykajmy do domu!Juz widze jakie nam pieklo urzadzi!!!
-E, chyba nie moze byc tak zle?- zapytal Norbert.
-Zle? Ty nie znasz Zosi, jest nieobliczalna- Julia zaczela sie smiac a Norbet przypomnial sobie grozby Zoski z przed paru dni.
-Fakt. To Glina i ma bron. Na twoim miejscu bylbym ostrozny! Wiec jedz, a ja pozniej przyjde ze wsparciem.
Oboje pozwolili sobie na wybuch smiechem. Tylko Sebastian nie wiedzial o co tu chodzi, co to za niebezpieczna Zoska? Myslal, ze byc moze zla macocha Julii. Jaka bron i wogole. Ale gdy tak patrzyl na smiejacych sie tutaj nie mogl sie powstrzymac i tez wybuchnal gromkim smiechem.
Najwazniejsze, ze udalo sie uratowac to sliczne psisko!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz