środa, 30 kwietnia 2014

31.

Zapukaly do drzwi.Po chwili otworzyly sie, a w drzwiach stala zupelnie nie ta sama kobieta.
-Kim jestes i co zrobilas z moja mamusia?-zapytala usmiechnieta od ducha do ucha Alicja.
Tym razem Weronika wygladala inaczej. Miala umyte wlosy, zmyty makijaz, czyste ubranie. I w srodku bylo jakos inaczej. Nie smierdzialo juz piwem, niestety stechlizna pozostala.
-Wiesz, dalas mi do myslenia.-powiedziala kobieta  patrzac w podloge zupelnie ,jak Alicja.-Kiedy widzialam, jak mala cieszy sie na twoj widok....i jak bardzo chciala z toba pojsc....Poczulam taki piekielny bol! I pomyslalam, ze chyba mam kogos dla ciebie do sprzatania....
-O to mile z twojej strony. Tak szybko?- Julia rzucila oczko w kierunku Alicji, tak zeby kobieta tego nie dostrzegla, a dziewczynka zachichotala.
-Moge to byc ja? Czy raczej balabys sie wpuscic kogos takiego do domu?
-Bardzo sie ciesze, ze podjelas taka decyzje. I jestes przyjeta. -Julia podala Weronice dlon a Ala przeciela podane dlonie swoja mala raczka i powtorzyla -Przyjeta.
-Matko, jak ty pieknie wygladasz!-krzyknela Wera i mocno usciskala dziewczynke.
-Oj mamo, bo mi pognieciesz...prawda, ze piekne? Tylko sie nie gniewaj i nie musimy nic placic. To prezent od Julii. Prawda?- spojrzala na Julie a ta sie usmiechnela.
-Mam nadzieje, ze sie nie pogniewasz. Ja nie chce robic ci przykrosci. Poprostu mam taka glupia nature i uwazam, ze ciagle musze komus pomagac...
-Tak to prawda.-przytaknela Ala.-Najpierw uratowala psa a potem kroliczka.
-Zrobilam wam male zakupy. To taki drobiazg. Alusa wybierala co lubicie. No i kupilam jej pare ubranek i troche srodkow czystosci. Przy mnie nie musisz niczego sie obawiac, albo wstydzic. Moim dodatkowym zajeciem, jest pomoc bezdomnym i cierpiacym. Wiec dla mnie to chleb powszechny.Wiec , gdy tylko mam mozliwosc pomagam.  I wam tez chetnie pomoge.
-Jest tylko jeden problem....w jakich godzinach mam u ciebie pracowac...bo widzisz, nie wiem czym do ciebie dojezdzac tam na wzgorza....
-Nic sie nie przejmuj, bede po was przyjezdzac, a dni ustalimy tak, zeby wszystkim pasowalo, prawda Alu?
-Alez tak droga przyjaciolko.-odpowiedziala dziewczynka.
-Moze napijesz sie kawy? Kupilam za twoje pieniadze. I chleb i cos do chleba.
-No to nie moglabym odmowic. Chetnie sie z toba napije. Ale moze dzis poswietujmy ten dzien do konca. Zapraszam was na kawe do pani Barbary.
-O nie! Tam to ja chyba nie pasuje.- powiedziala Weronika.
-No co ty pleciesz? Wszyscy tam pasuja. A moze znajdzie sie jeszcze jedna praca dla ciebie?
-E, nie ...nie sadze. Ludzie mnie tu znaja. Nie mam dobrej opinii.
-"Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem". Myslisz, ze wszyscy maja takie czyste biale karty w swoim zyciorysie? Nie ma dyskusji. Idziemy.
-Tak jest idziemy!-krzyknela Alicja.-Za duzo gadania, za malo jedzenia.
Alicja wygladala jeszcze bardziej szczesliwa niz przedtem. Czy to nie cudowne?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz