piątek, 11 kwietnia 2014

5.

-Zostancie jeszcze dzisiaj! Prosze...- Julia zlozyla rece, jak do modlitwy. Wysunela dolna warge i mrugala oczami.
-Przestan mi tu robic minki szczeniaczka! Wiesz , ze to nic nie da. -Florian wkladal do kuferka reszte swoich rzeczy, gdy nagle przerwala mu Zosia - Chyba minki kogos, kto cierpi na jakies porazenie, czy uszkodzenie twarzy. Przestan Julcia, bo wygladasz drastycznie, a do tego zostana ci te zmarszczki!
-O nie, tylko nie zmarszczki- zasmiala sie Julia -No coz Harry, to zostajemy sami....Harry? No jasne.Ty tez mnie zostaw! Gdzie on znow polazl? Ciagle gdzies znika, jakby byl bezpanski, a malo tego wylazi z domu przez zamkniete drzwi.  Mozecie uwierzyc?
-Nie dramatyzuj moja kochana.  A co to niby zjawa, czy pies?  Nasz maly znalazl wreszcie swoj kawalek Ziemi, gdzie moze wybiegac te swoje male nozki. To biega.
-Zosia , ty jak juz cos...wybiegac male nozki?  A co do ciebie Skowronku, to wiesz ze bym zostal. Ale jutro przyjezdzaja rodzice! Wiesz przeciez.  Musze troche poogarniac, przygotowac, nagotowac  i tak dalej.
Ale we wtorek ty bedziesz na obiedzie, prawda?  Wiesz, ze im obiecalas?!
-Ferdi, a moze przyjechalbys z rodzicami tutaj na pare dni?  A we wtorek oczywiscie ze bede. Tak sie ciesze  ze sie zobaczymy. Tez sie za nimi stesknilam.
-Moja Juleczko kochana czy ty sie boisz byc tu sama?  Bo widzisz...ja to sie chetnie z toba zamienie. W towarzystwie takich sasiadow nie bedzie mi nudno- zasmiala sie glosno Zosia.
-Strach? Co to, to nie!!!!  Tylko tak mi z wami dobrze, i jak pomysle ze cieszylam sie tak strasznie z tej samotnosci...to nagle sie jej boje! No dobra, boje sie!Zadowolona?! Ale nie tego domu , czy ...czegos tam. Boje sie , ze zbyt duzo samotnosci przywroci te koszmary!
Mam juz dosyc psychologow i ...tych wielkich rachunkow!
Zosia przytulila przyjaciolke.
-Oh, wiesz co. To ja dzisiaj wszystko pozalatwiam i wroce wieczorem, dobrze. Zostane pare dni, a jak bedziesz gotowa...no to bede znow zyla swoim zyciem.
-Zrobisz to dla mnie?-spytala Julia
--Oczywiscie! Wiesz, ze dla ciebie wszystko ...-" o kazdej porze dnia i nocy" -powiedzieli wszyscy chorem i wpadli sobie w obiecia.
Kiedy przyjaciele odjechali postanowila szybko znalezc sobie jakies zajecie.
-Harry! Harry, gdzie ty sie na milosc boska ciagle podziewasz?- rozejrzala sie po pokojach, i nic. Potem do kuchni, i tu raz jeszcze musiala nadziwic sie praca pana elektryka. Sciana byla naprawde dobrze zrobiona i taka rowna, jakby nigdy nie byla ruszana, jedynie cement mowil o malych zmianach. Fakt - musiala w najblizszym czasie pomalowac sciany, ale najwazniejsze, ze ma prad. Wyszla na werande i jedyne na co nagle miala ochote, to usiasc na hustawce, zamknac oczy i o niczym nie myslec! Byle tylko nie wrocily wspomnienia!
Podeszla wiec do hustawki, gdy nagle ni z tad ni z owad pojawil sie Harry.
-Hej malenki.  Odkad tu mieszkamy wydaje mi sie, ze juz do niczego mnie nie potrzebujesz! - Piesek wskoczyl na hustawke a ona usiadla obok. Polozyl maly lebek na jej kolanach a ona glaskala go czule.- Ty mnie nigdy nie opuscisz, prawda Harry? - A lzy poplynely jej po twarzy.  Zamknela oczy...
"...-Pani Julio,byl wypadek, nikt nie przezyl. Tak bardzo mi przykro. Zawioze pania....
-Co ksiadz mowi? Kto nie przezyl? Prosze ksiedza, kto nie przezyl?-czula ze robi jej sie slabo, ze zaraz upadnie. ..Stracila przytomnosc.,,-Julio, Julio ....na rany Chrystusa Julio ocknij sie ...Julio!!!!
W uszach brzmial jej ciagle glos ksiedza Macieja. Otworzyla oczy i zapytala - Kto nie przezyl?
-Ja nie wiem. A co ? Byl wypadek? Pani Wersky, a moze sie cos pani snilo?
Zerwala sie na nogi.- O dzien dobry! Chyba sie zdrzemnelam. Dlugo pan tu stoi?- Na werandzie stal gruby hydraulik.
-Nie.Teraz weszlismy. No i wolalem i podeszlem.  A potem zobaczylem pania tu. Syna przywiozlem- grubym palcem wskazal w kierunku auta , gdzie mlody chlopak mocowal sie z rurami,skrzynkami i roznego typu narzedziami- bo moze sie czego odemnie nauczy. Teraz te dzisiejsze dzieci, to niczego nie potrafia. Siedzialyby tylko przed tymi komputerami...ale co tu gadac! Robote trza zrobic.  To jak?  Zaczniemy od gory, jak bylo mowione?
-Dobrze. Niech pan robi tak by bylo sprawnie i dokladnie!  Usmiechnela sie i poszla do sypialni.
Musiala sie przebrac, byla cala spocona. -No i wrocily! Niech to szlag!!!!-powiedziala glosno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz