Hydrallik spisal sie na medal. A syn okazal sie bardzo zdolnym pracownikiem, byc moze siedzac przed komputerem wcale nie marnowal czasu tylko sie uczyl ? Myslala Julia. Poniewaz chlopak wydawal sie bardzo inteligentny i niesamowicie energiczny. Wszedzie bylo go pelno i ojciec niczego nie musial po nim poprawiac.
-No panowie, wykonaliscie niezly kawal roboty!- Julia klasnela w dlonie z zachwytu.- i to w tak krotkim czasie!
Moze pan byc dumny z syna. Bedzie z niego pracowity mlody mezczyzna! A o takich trudno dzisiaj, prosze mi wierzyc. A dziewczyny beda sie za toba uganiac ze ho-ho- spojrzala na chlopaka, ktory od razu dostat rumiency, co dodalo mu oczywiscie uroku. Byl bardzo przystojny i tak zupelnie nie podobny do swojego ojca. I chyba hydraulik potrafil czytac w jej myslach, gdyz nagle powiedzial ...- Urode ma po matce. To piekna kobieta! I cale szczescie,wie pani, bo gdyby wygladal jak ja, pewnie nie znalazlby zadnej....a tak to chyba z piec ciagle za nim lata i wydzwania, a on dopiero 17 lat ma. Dobra uciekamy pani Wersky. Rachunek przesle poczta. A jakby cos sie dzialo, to pani zna moj numer. Dla pani nawet poza godzinami pracy!
-Dziekuje i wszystkiego dobrego panowie. Do widzenia.Panowie odjechali, zostawiajac za soba tumany kurzu.
-Oh gdybys tu teraz byl moj kochany! Nie potrzebowalabym zadnych hydraulikow, elektrykow czy jeszcze innych ludzi! Dla ciebie zawsze wszystko bylo takie proste. Wszystko potrafiles zrobic- i gdy tak stala w zadumie jej wzrok nagle przykul Harry. Hydraulik wraz z synem, przywiozl ze soba rowniez jedzenie, ktore za pewne naszykowala dla nich kochajaca matka i zona. I niestety zapomnieli dojesc i zabrac ze soba pojemnika. I Harry to znalazl, i kombinowal, jak wyjac z bulki plaster szynki. Wygladal smiesznie, poniewaz chodzilo mu tylko o ten plaster. A kiedy juz go wyjal, nie zjadl go od razu, jak to zawsze czynil. Tylko pobiegl z nim do ogrodzenia.
-No moj kolezko, teraz cie mam i sprawdze co ty tam robisz sam, calymi dniami- wyszeptala do siebie.
Po cichu skradala sie tuz za psem. Harry, przeciskal sie obok zywotnikow (tui). Aha- tam jest dziura w ogrodzeniu! Teraz cie mam! - Julia odwrocila sie cicho na palcach i szybkimi krokami pomaszerowala przez wyjscie na okolo, zeby zaskoczyc go z drugiej strony.
To co zobaczyla, bylo takie wzruszajace, ze malo sie nie poplakala.
Za ogrodzeniem lezal pies, wygladal jak owczark niemiecki. Obok psa lezal plaster szynki i Harry.
-Harry. A co to ma byc?Masz przyjaciela i nic nie mowisz?Harry zaczal nerwowo poruszac ogonkiem, jak gdyby nie byl pewny czy zrobil cos zlego. Podeszla powoli wyciagajac reke w kierunku duzego psa. Ten tylko na chwilke dzwignal glowe i z pelnym bolu dzwiekiem polozyl ja z powrotem . -Hej, przyjacielu , co ci dolega?- Nie zwracajac uwagi, czy pies jest grozny czy nie, podeszla blizej i obejrzala psa. Wokol bylo pelno krwi. Siersc byla zlepiona i trudno bylo oszacowac wielkosc ran.-Harry , ty tu zostan, ja zaraz wracam. Dobrze? Nie zastanawiajac sie dluzej, pobiegla do domu. Szybko wygrzebala z piwnicy wielki karton (cale szczescie bylo ich tu wiele !), zabrala pierwszy lepszy koc i pobiegla do auta.Podjechala od tylu i probowala jak najszybciej i bezbolesnie przetransportowac psa do kartonu. Pies wyl przerazliwie, ale nie mogla nic na to poradzic.
Wreszcie ruszyli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz