poniedziałek, 28 kwietnia 2014

26.

Julia o godzinie siodmej, byla juz na nogach. Nakarmila zwierzaki i zabrala psy na spacer.
-Dzis pobiegamy w innym kierunku moi drodzy.- usmiechnela sie do merdajacych ogonami psiakow.
Okrazyli ogrod i wbiegli na drozke prowadzaca na wzgorza.
Biegla powoli, w jednej rece trzymajac smycze psow w drugiej zas, gaz pieprzowy.
Tomasz obiecal pojsc z nia do tego okropnego typa, ktory dzialal jej totalnie na nerwy tym ciaglym bieganiem obok jej ogrodu. Niestety, przez brak czasu nie wywiazal sie z objetnicy.
Nie potrafila przestac myslec o tym, ze byc moze ten czlowiek co noc siedzi w jej ogrodzie albo moze ja obseruje?
Gdy tak rozmyslala, psy zaczely ujadac. Niespodziewanie przed Julia pojawil sie facet w kangurku.
Automatycznie chwycila Boni za obroze i przyciagnela do siebie.
-Prosze sie nie bac.-powiedziala Julia a mezczyzna stanal tuz przed nia wogole nie zwracajac uwagi na wystrzezone zebiska Boni.
-Nie ma obawy. Malo co moze mnie przestraszyc. -glos mial cieply i nawet dosc przyjemny, jednak mimo wszystko Julia mocniej scisnela w dloni gaz.
-Przepraszam, ze zpytam....-przerwala na chwile, zastanawiajac sie jak zadac mu pytanie.-Czy to jedyna droga, ktora prowadzi do panskiego domu?
-Nie. Od strony autostrady jest jeszcze jedna droga prowadzaca  na gore.-odwrocil sie i wskazal jej reka kierunek, zdejmujac z glowy kaptur.
Julia byla zaskoczona. Jezeli tak wyglada milosc od pierwszego wejrzenia, to wlasnie ja to spotkalo!
-A chciala pani na wzgorza?-zapytal jeszcze cieplej.
Boze, jak mogla tylko zle o nim pomyslec. I jak mogla nie chciec by biegal kolo jej domu? Matko, niech sobie czlowiek biega.
-Tak, wlasnie. Bo ja mieszkam tu od niedawna.Chcialabym zobaczyc, jakie piekne krajobrazy mnie otaczaja. -sklamala.
-No tak, to pani jest Julia Wersky. Mam nadzieje, ze pani nie przeszkadza iz biegam kolo pani domu?
-O nie! Naturalnie, ze nie!- "Jejku czy ja postradalam zmysly?!"-pomyslala.
-Przepraszam, gdzie moje maniery, Piotr Rygielski.-uklonil sie i podal jej dlon.
-Julia Wersky-usmiechnela sie szeroko i rowniez sie uklonila.
-Wie pani, ze teraz do pani nalezy dom mojego wujostwa? To bardzo pekny dom...jednak jedyne co milo wspominam , jest moja stara hustawka. I musze sie pani przyznac, ze kiedys wuj zamontowal ja  specjalnie dla mnie. Nie wiedzialem, ze pani tam mieszka...i raz bylem w pani ogrodzie...prosze mi wybaczyc...nie moglem sie oprzec...prosze wybaczyc.....
Wybaczyc?Wszystko jest w stanie mu wybaczyc!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz