czwartek, 17 kwietnia 2014

14.

-Jestes pewna, ze nie musze dzis wracac?- zapytala Zosia, patrzac jak Julia zdobi ostatni juz prezent dla babci Gertrudy.
-Tak jestem pewna! I baw sie dobrze i nie zapomnij raz jeszcze jej mocno odemnie przytulic! I wszystkich pozdrowic.A ja obiecuje, ze dzis bede grzeczna i ze nigdzie nie bede sie gubic i ze bede miala ze soba telefon!
Wiesz, nie moge sie doczekac, kiedy ja tu przywioze! Nie masz pojecia, jaka ona jest piekna!
-Juleczko, ty chyba nie chcesz jej zatrzymac, co?
-A wiesz, ze przeszlo mi to przez mysl! Zobacz ile mam tu miejsca. miala by tu dobrze, a mnie przydalby sie jakis obronca. Ktos kto groznie wyglada...-tu spojrzala na Harrego, ktory wlasnie sie wylizywal przeprowadzajac poranna toalete.
Zosia tez spojrzala w tym kierunku troche z niesmakiem, a wtedy Harry, jakby nagle zrozumial ze mowi sie o nim, szybko wstal i wybiegl z pokoju.
-Wiesz, moze to nie bedzie taki zly pomysl? Jakos bede musiala przywyknac do tych twoich futrzakow. -podeszla do kartonika w ktorym siedzial kroliczek -Bo ten tu, tez juz u ciebie bedzie  na stale!Watpie, ze bedziesz szukac mu domu. I gdybym kochala zwierzeta jak ty , to bym sobie wziela tego Zameczka. -Wyjela kroliczka i pocalowala w malenki slodki lepek.
-Guziczka -sprostowala Julia, zabrala kroliczka i wsadzila z powrotem do kartonika. Podala Zosi prezenty i delikatnie popychala ja w strone drzwi.- Zoska jedz juz, bo ja przez ciebie nie zdaze!
-Juz dobrze, dobrze.
 Wyszly do ogrodu. Pogoda byla przepiekna. Swiecilo slonko, ptaszki spiewaly -Zyc nie umierac- powiedziala glosno Julia.
-Swiete slowa! -dodala Zosia trzaskajac drzwiami auta. - Ale z tego Tomasza to wczesny ptaszek. Juz byl odcholowac auto i nie dal sie nacieszyc swoim cudownym widokiem. Bo musisz przyznac szczerze, ze niezly z niego kawalek? Tylko ten notesik....wiesz troche mnie to przerazilo.
-Tak, notesik byl dosyc dziwny!- zaczely sie smiac.- Dobra jedz juz.- Odwrocila sie i juz miala odejsc, gdy nagle przypomniala sobie i chciala powiedziec "kwiaty", ale Zosia tez sobie przypomniala wiec slowo "kwiaty" wypowiedzialy w tym samym momencie. Co czesto im sie zdarzalo.
Julia pobiegla szybko do domu. Wyjela i obsuszyla reczniczkiem lodygi i zawinela w folie by nie ubrudzily auta.-A tak przy okazji, mnie bardziej podoba sie Norbert. -Zosia otworzyla usta ze zdziwienia.No moja panno jutro czeka nas rozmowa!
-Och, jedz juz!

 Kiedy machala reka na pozegnanie, poczula na sobie czyjs wzrok.
Automatycznie odwrocila sie i zobaczyla mezczyzne (byc moze byl to mlody chlopak) w kangurku, biegnacego drozka w kierunku lasu, ktora dobrze widac z jej ogrodu.
Za dwadziescia dwunasta byla juz w poradni.
-Dzien dobry- powitala sebastiana, ktory siedzial dzis na miejscu Agnieszki i wypisywal recepte starszej pani z tlustym persem.
Pani skinela tylko glowa i zapytala o kolejna wizyte.
-Kolejna wizyta nie bedzie konieczna. Prosze tylko stosowac te masci i wszystko bedzie dobrze. I prosze pamietac by go nie przekarmiac! Zycze pani milego dnia i do widzenia!
-Hej Julio. Norbert juz wszystko szykuje. A tu mam cos dla ciebie.- Spod biurka wyjal zawiniety obrazek.-Byla tu dzis twoja mala przyjaciolka i przyniosla to dla ciebie. Kazala mi przysiac na najswietszego Boga , ze ci go przekaze. Wiec- przekazuje- usmiechnal sie i podal Julii obrazek z nalezyta godnoscia.
Julia wziela obrazek i rozwinela go. Przedstawial usmiechnieta kobiete trzymajaca dziewczynke za reke, psa ktory wygladal zupelnie jak Harry i malego kroliczka .Do wszystkich postaci zastosowano tylko dwie kredki. Rozowa i zielona. Na kartce mozna bylo zobaczyc dwie rozowe plamy.Julia przylozyla nos do karki i powachala ja.Tak, plamy  oznaczaly jednoznacznie, ze to slady po malinowych lodach. A wiec udalo jej sie schowac pieniadze przed matka. Julia usmiechnela sie i powiedziala. To cudowny obrazek,prawda?-pokazala Sebastianowi .
-Tak, bardzo ladny.
-Ale poczekaj, bo ja tez cos dla ciebie mam.- Wyjela z torby ladnie zapakowana butelke wina i duza bombonierke. -To takie male dziekuje za wczoraj!
-Nie ,nie trzeba. Chociaz nie! Dziekuje ci bardzo. Bede mial czym ubobruchac moja panne! Jest troche zla za wczoraj, a Norberta to juz nienawidzi.
-A co to ja znowu zrobilem?- Zapytal Norbet pojawiajac sie cicho jak zjawa.- I co to? Mamy dzis Mikolaja?
A gdzie prezenty dla mnie?
-Ty juz swoj wczoraj wypiles- zasmiala sie Julia.- A teraz dawaj nasza pacjentke!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz