środa, 9 kwietnia 2014

Prolog

Burza....Julia uwielbiala burze.Jednak dzisiejsza, byla zupelnie nie na miejscu! Deszcz lal tak intensywnie, ze rynny nie dawaly rady, a silny wiatr przewracal wszystko co mial "pod reka"!Tylko stara zardzerwiala hustawka trzymala sie twardo.I w tych ciemnosciach, rozswietlanych tylko chwilowymi blyskami grzmotow wydawala dzwieki, ktore  zmrozilyby krew nie jednemu twardzielowi.
-Harry przestan lazic tam i z powrotem! Dzialasz mi na nerwy i zaraz bede musiala cie zamknac .....a chyba tego nie chcesz co?- odwrocila sie gwaltownie od okna, przy ktorym stala i spojrzala groznie w kierunku psa.  Pies zamarl w bezruchu z jedna lapka uniesiona w gorze, jakby nie wiedzial co teraz zrobic. 
-No juz dobrze, mozesz sie ruszyc- podeszla do czworonoga i poglaskala go po pyszczku.- Nie chcialam krzyczec, ale widzisz co sie dzieje, a my nie mamy pradu!
To dzis byl ich wielki dzien. Dzisiaj wprowadzili sie do tego pieknego, starego domu oddalonego od wielkiego miastowego zgielku.
 Juz dzis chciala tu byc, nie patrzac ze firma przewozowa z reszta jej rzeczy bedzie dopiero jutro. Ze elektryk uprzedzal ja iz instalacja jest stara i ze nie reczy za jej pelna funkcjonalnosc! No i niestety mial racje! Nie chciala nawet myslec co mowil o kanalizacji!
Nie patrzyla na nic... nawet na to ze dom wymaga wielu napraw i przerobek! 
Chciala jak najszybciej znalezc sie z dala od przeszlosci, zdala od tego co bylo i tu ukryc siebie i swoj bol po stracie ukochanych.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz